Nie ma ludzi doskonałych, tak samo jak psów.
To historia o tym jak zaliczyłem wpadkę towarzyską.
Moja Mamcia zabrała mnie na spacerek. Szliśmy uliczkami miasta. Słoneczko przygrzewało. Wiosna prezentowała swoje piękno zdobiąc skwerki, pierwszymi kwiatami. Na wysepkach i klombach, kolorowe główki krokusów cieszyły oczy. Uwielbiam tą porę roku, może dlatego, że następuje po kilkumiesięcznych słotach? A może dlatego, że jak większość zwierząt, urodziłem się wiosną. Mamcia zresztą także, choć jak zwierzak nie wygląda.
Szedłem z Mamcią tak jak lubię, powoli i odczytywałem wszystkie murkowe wiadomości.
Mamcia oglądała wiosenne wystawy sklepowe, słowem: każdy robił to co lubił. Doszliśmy do Mamci ulubionego sklepu z fajnymi ciuchami, torebkami i biżuterią. Powiecie pewnie: - "zwyczajny babski sklep?" Nieee! Nic podobnego. To był sklep z duszą. Na środku sklepu paradował wielki, ponad 100 letni stół. Na nim, na szklanej paterze pod kloszem leżały ciasteczka - pyszne! Obok stały jakieś małe dekoracje i biła po oczach piękna, wielka biżuteria, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Mamcia jest zakochana w takich błyskotkach, a czym większe tym fajniejsze. W zasadzie jej przypadek jest kliniczny i kwalifikuje na oddział zamknięty o zaostrzonym rygorze. Ilość posiadanej przez nią biżuterii, ocenia się w kilogramach a nie w sztukach.
Wspomniany stół odgrywał szczególna rolę. Otóż był przygotowany dla przyjaciół, znajomych i miłych klientek.
Mamcia zalicza się do tego grona razem ze mną, of course!
Weszliśmy do sklepu. Przy drzwiach powitała nas właścicielka tego miłego przybytku - ciocia Mandy. Jak zawsze wygłaskała mnie, dała smaczki i wodę. Mamci zaproponowała kawę. Kawusia w dobrym towarzystwie, ma wyjątkowy smak, toteż Mamcia przystała na propozycję entuzjazmem.
Panie usiadły za stołem i zaczęły tokować. Jak się kobiety wezmą za rozmowę, to nie ma takiej opcji, by im przeszkodzić. Toteż nie przeszkadzałem. Postanowiłem zająć się sobą. Spacerowałem bez smyczy i oglądałem te wszystkie ulubione "zabaweczki" które Mamusia uwielbia.
Widziałem, jak wbiła wzrok w kolejną 40-stą torebkę i mimo wysyłania jej sygnałów ostrzegawczych, wcale na mnie nie zwróciła uwagi.
Ciąg dalszy na stronie https://patronite.pl/Z-pamietnika-psa-podroznika